Spór światopoglądowy. Problem wspólnej listy

        „Kościół żąda dla siebie wielu rozmaitych przywilejów, tymczasem demokracja nie może mu przyznać żadnego przywileju, nie gwałcąc zasady równości obywateli, tj. nie przestając być demokracją. Kościół chce też – choć nie nazywa rzeczy po imieniu – zredukować wolność jednostki do rozmiarów, przy których nazywanie jej nadal wolnością jest nadużyciem językowym. A demokracja dopuszczająca zniewolenie człowieka to contradictio in adiecto. (błąd logiczny, sprzeczność) Kościół natomiast może istnieć także wtedy, gdy jego ambicje zajmowania wyróżnionego miejsca w państwie i sprawowaniu w nim rządu dusz pozostają niezaspokojone” – pisała profesor Barbara Stanosz już na początku lat dziewięćdziesiątych przeczuwając, że sprawy w państwie idą w zdecydowanie złym, ograniczającym wolność jednostki kierunku.  

        Proces nasilającej się klerykalizacji życia publicznego stanowiący oczywistą konsekwencję kształtowania po przemianach 1989 roku systemu polityczno-prawnego we współdziałaniu z Kościołem katolickim nie spotkał się z przeciwdziałaniem środowisk lewicowo-liberalnych. Powszechnie nie uważano także by stanowił zagrożenie dla fundamentów państwa i spójności społeczeństwa. W efekcie zupełnej bierności kolejnych ekip rządzących, a także i tej części społeczeństwa, która nie podzielała aprobaty dla procesu budowy państwa faktycznie wyznaniowego musiało w konsekwencji wcześniej czy później dojść do   przejęcia władzy przez partię populistyczną, odwołującą się do katolicyzmu jako ideologii najlepiej odpowiadającej ekspresji niezadowolenia tradycjonalistycznych, patriarchalnych środowisk przywiązanych do narodowo-wyznaniowej tożsamości.

       Podglebiem politycznym stał się wybuch uczuć religijnych i patriotycznych po katastrofie pod Smoleńskiem, które umiejętnie eskalowane i eksploatowane w duchu mesjanizmu i epigońskiego postromantyzmu wzbogacanego atrakcyjnymi propozycjami ekonomicznymi tworzyły silne motywacje do budowy struktur narodowo-katolickiej koalicji partii antyliberalnych.   

       Zachodni model demokracji liberalnych, jako akuszer nieustannego postępu naukowo-technicznego, technologicznego i społecznego wymuszając ciągłe zmiany i podnosząc wymagania wobec ludzi uczestniczących w rozwoju cywilizacyjnym został zakwestionowany przez znaczną część społeczeństwa polskiego. W tej sytuacji w jednym nurcie opozycji wobec liberalnych stosunków społecznych znaleźli się zarówno fundamentalistyczni katolicy jak i rozmaite odcienie nacjonalistów, uzyskując rząd dusz ludzi rozczarowanych zarówno wynikami transformacji gospodarczej kraju jak i uczestniczeniem w Unii Europejskiej, a może przede wszystkim koniecznością sprostania wyzwaniom stawianym przez współczesny świat i ciągle wdrażane do użytku efekty postępu naukowo-technicznego zmuszające do samokształcenia, ponoszenia kosztów i w sumie uwikłania w nowoczesność. Zagubienie we współczesności, zakwestionowanie dotychczasowego ładu społecznego, konieczność zmierzenia się z innymi sposobami i stylami życia dotąd poddawanymi dyskredytacji bądź pozostającymi na zupełnym marginesie w debacie publicznej musiało znaleźć ujście w zrozumiałej ofercie konfrontacyjnej zbudowanej, jako przeciwstawienie się potencjalnemu, przeważnie wyimaginowanemu zagrożeniu dla tradycji i tożsamości narodowej.

     W historycznie uwarunkowanym spektrum ideowych możliwości, które zakorzenione były w społeczeństwie polskim i nadawały się do mobilizacji przeciwko liberalnej demokracji istniał jedynie nacjonalizm silnie związany z katolicyzmem. Stąd polityczna oferta rządzących zbudowana została na bazie religii dominującej. W dalszym ciągu w świadomości większości społeczeństwa, katolicyzm stanowi samą istotę polskości Jednocześnie proces artykulacji religii, jako ideologii mającej przeciwstawić się pochodowi nowoczesności, przy zaangażowaniu Kościoła katolickiego został potraktowany, jako narzędzie przebudowy systemu prawno-politycznego państwa i zastąpienia dotychczasowych elit nowymi, pochodzącymi z nadania politycznej i kościelnej struktury. Dla politycznej mobilizacji potencjalnego elektoratu zapewniającego zdobycie i utrzymanie władzy posłużono się klerykalizmem politycznym, jako narzędziem łączącym elementy religijne katolicyzmu z narodowymi mitami, stereotypowymi wyobrażeniami i poczuciem wyjątkowej misji dziejowej wynikającej rzekomo z rozszerzania cywilizacji chrześcijańskiej i związanego z nią modelu kultury, obecnie realizowanego w ramach re chrystianizowania upadającej Europy.

       Klerykalizm polityczny okazał się skutecznym instrumentem działania ożywiającym nacjonalizm obecny w wielu środowiskach około kościelnych poprzez przywoływanie endeckiej myśli społeczno-politycznej, chociaż będącej dzisiaj absolutnym anachronizmem to jednak z jakichś względów atrakcyjnym także i dla młodych adeptów faszystowskich bojówek i stadionowych chuliganów występujących od czasu do czasu w charakterze tzw. prawdziwych Polaków. Panujące nie tylko wśród zwolenników rządzącej narodowo-wyznaniowej władzy, ale i części opozycji oraz mediów głównego nurtu niczym nieuzasadnione przekonanie o szkodliwości krytyki katolicyzmu, jako ideologii wyniesionej do rangi ideologii państwowej, w sposób oczywisty utrudnia wyrażanie poglądów reprezentowanych przez środowiska świeckie, których głosy są w dalszym ciągu marginalizowane, przemilczane, a rzadziej już zupełnie blokowane. 

      W panującym dzisiaj głównym nurcie debaty o Kościele katolickim zdecydowany prym wiedzie krytyka przestępczości seksualnej kleru katolickiego i brak transparentności przepływów pieniężnych w samej instytucji Kościoła. Dotyczy to szczodrego finansowania ze środków publicznych nie tylko kościoła instytucjonalnego, ale i różnych jego organizacji około kościelnych, inicjatyw i „dzieł” realizowanych nieraz w ramach prywatnych przedsięwzięć np. znanego zakonnika z Torunia. Tak więc oprócz dziesiątek tysięcy funkcjonariuszy Kościoła katolickiego, jego pracowników, współpracowników, ponad 10 tys. organizacji około-kościelnych, około-kościelnego biznesu w tym deweloperskiego mamy też i innych interesariuszy związanych z partią rządzącą połączona z Kościołem katolickim realną koalicją polityczną. Próby podejmowania interwencji w sprawach stosunków państwa z Kościołem jak np. wystąpienia do władz państwowych w formie listu otwartego przedstawicieli nauki z 2015 roku, powstałego przed zdobyciem władzy przez partię rządzącą, ale już po doświadczeniach rządów prawicowych, katolickich nacjonalistów w latach 2005-2007 nie znajdowały szerszego, a nawet żadnego odzewu tak ze strony rządzących jak i środków masowego przekazu. Nie skłoniły rządzących do zrewidowania uległego stosunku do Kościoła katolickiego coraz bardziej zaangażowanego w poparcie klerykalizmu politycznego ostentacyjnie prezentowanego przez ugrupowanie partyjne otwarcie dążące do zaprowadzenia narodowo-katolickiego ładu społecznego i narzucenia ideologii państwowej zbudowanej na nacjonalistyczno-wyznaniowych podstawach. Podobnie bez większego odzewu pozostał głos kilkunastu organizacji środowisk świeckich zawarty w apelu z lutego 2017 roku, w którym zawarte było wezwanie do wszechstronnego krytycznego przeglądu relacji państwa z kościołami i innymi związkami wyznaniowymi.

          Zainteresowanie świata polityki ograniczyło się do udziału przedstawicieli lewicowych i socjalliberalnych ugrupowań pozaparlamentarnych w zorganizowanym przez Kongres Świeckości w październiku 2017 roku dwudniowym kongresie. Zarówno udział w tym wydarzeniu jak i przyjecie medialnie atrakcyjnego końcowego przesłania kongresu w postaci przyjętego manifestu nie były wykorzystane medialnie dla promocji idei świeckości, którą ugrupowania uczestniczące w wydarzeniu powinny zgodnie ze swoimi programami promować. Zarówno z wystąpień szerokiego grona przedstawicieli nauki, polityki i działaczy społecznych jak i z przyjętego dokumentu będącego manifestem na rzecz świeckości wynikało niezbicie, że stan spraw w państwie zmierzającym obiektywnie do cywilizacyjnego regresu uzasadnianego przez rządzących przywróceniem ładu społecznego w jego formacie wyznaniowym staną się podstawą kolejnych zmian w systemie prawnym i zmierzać będą w stronę postępującej dekonstrukcji demokracji.

      Stan obecnie istniejący w Polsce w konfrontacji z treścią obu wspomnianych apeli, manifestu i licznych publikacji przedstawicieli środowisk świeckich, chociaż ograniczonych w mediach głównego nurtu, daje najlepszy obraz rażącej dysproporcji, jaka zachodzi pomiędzy stanem państwa polskiego, jako państwa wyznaniowego, a pożądanym stanem przestrzegania wolności światopoglądowej i praw człowieka oraz pozycji religii i kościołów właściwej współczesnemu państwu cywilizacji zachodniej.

       Konieczne jest, zatem wypracowanie spójnej propozycji działania na rzecz świeckości państwa, jaką w państwie wyznaniowym powinny realizować organizacje obywatelskie wraz z partiami politycznymi. Charakterystyczne dla organizacji obywatelskich formy działania promocyjnego w mediach elektronicznych, prowokacje artystyczne, akcje i demonstracje uliczne, imprezy, działania reklamowe i publicystyka muszą zostać wzbogacone przede wszystkim wsparciem finansowym i organizacyjnym, którego obecnie brakuje. Wszelkie inicjatywy, w tym prace eksperckie i propozycje legislacyjne wykonywane są jak dotychczas kosztem i staraniem wolontariuszy organizacji obywatelskich, a nie partii politycznych, chociaż efekty tych prac mogłyby przecież służyć promocji ugrupowań partyjnych.

       Z trudem, lecz jednak sukcesywnie przebija się w społeczeństwie świadomość skali problemów, jakie generuje w Polsce historycznie ukształtowana nad obecność religii katolickiej i jej instytucjonalnego wyrazu w sferze publicznej i życiu jednostek ludzkich niezależnie od ich światopoglądu, wyznania czy posiadanych przekonań. Doprowadzenie do ustanowienia katolicyzmu, jako obowiązującej ideologii państwowej, wprowadzenie religii do systemu edukacji publicznej i równoprawne traktowanie teologii i pochodnych jej kierunków z różnymi kierunkami naukowymi reprezentowanymi na uczelniach wyższych jest nie tylko nieuprawnione ze względów merytorycznych, bo nie są to dyscypliny naukowe, ale także jest działaniem prowadzącym do ukształtowania modelu społeczeństwa zamkniętego. W takim modelu życia społecznego zamiast siły racjonalnych argumentów i swobodnej, merytorycznej dyskusji w poszukiwaniu rozwiązań będą forsowane reguły wyznaniowe, konserwatywne wzorce i przywiązanie do tradycji, jako zasady obowiązujące. Mamy z takim obrazem społeczeństwa już do czynienia obecnie. Budzi to protesty części społeczeństwa zaangażowanej w ruchy kobiece, LGBT+ czy organizacji świeckich. Niestety w dalszym ciągu przeważa wśród części społeczeństwa starszego w tym również kształconego w systemie edukacji publicznej w latach dziewięćdziesiątych i na początku obecnego tysiąclecia w atmosferze powszechnej aprobaty dla konfesjonalizacji szkolnej, w której uczestniczyło wówczas ponad 90% uczniów religijna wizja świata i związany z nią prymitywny nacjonalizm, jako wyraz patriotyzmu.

       Pomimo, że każda narzucana ideologia nie osiąga całkowitej skuteczności, to jednak bardzo silnie wpływa na sposób postrzegania świata i w sposób oczywisty umacnia religijną jego wizję silnie związaną z nacjonalistyczną wersją promowanego przez władze i Kościół patriotyzmu. Właśnie tej części mieszkańców mniejszych ośrodków miejskich, wsi i osiedli zawdzięczamy recydywę endeckich koncepcji narodowo-wyznaniowych i popularność ultrakonserwatywnych organizacji świeckich jak Ordo Iris czy licznych, często odwołujących się do symboliki militarnej i religijnej organizacji około kościelnych.

    Faktem jest, że swoisty renesans religii i nacjonalizmu daje się zauważyć w wielu krajach, również europejskich. Jest kwestią dyskusyjną czy wzrost aspiracji do uczestniczenia we władzy jest wynikiem dążenia do upodmiotowienia ruchów i organizacji religijnych i tradycjonalistycznych wynikającym z dotychczasowego niedostrzegania przez liberalne rządy ich potrzeb, zaznaczenia ich odrębności czy też wzrostu zapotrzebowania społeczeństw na proste i zrozumiałe recepty odpowiadające na lęki i zagrożenia współczesnego świata ? Nie ulega natomiast wątpliwości, że w Polsce głównym motywem, oprócz kwestii godnościowych ludności zamieszkującej poza głównymi ośrodkami miejskimi, są konserwatywne wzorce stosunków społecznych, w tym praktyki religijne, jako alternatywa dla podporządkowania się postępującej modernizacji współczesnego świata. Jako propozycje polityczne, podane przez władze w atrakcyjnej otoczce potencjalnych korzyści finansowych, stanowią jednocześnie ofertę łatwego zaangażowania w życie społeczno-polityczne kraju, co daje poczucie ważności i podnosi znaczenie lokalnych wspólnot i środowisk tradycjonalistycznych, głównie małomiasteczkowych i wiejskich bezwiednie wspierających możliwość nieustającego drenażu państwowej kasy przez układ faktycznej koalicji politycznej. Konflikt polityczny w Polsce jest więc przede wszystkim konfliktem wynikającym z okupacji całego społeczeństwa, całego kraju przez narodowo-wyznaniową elitę rządzącą czerpiącą korzyści ze swego stanu posiadania, a jedynie w nieznacznej może części sporem światopoglądowym wynikającym z przekonań i upodobań obywateli.        Istotna zatem trudność w budowie wspólnego frontu politycznego polega na odrzuceniu przez niektóre partie opozycyjne idei państwa świeckiego wolnego od ideologii katolickiej i tym samym przyznania, że pozycja ekonomiczna i finansowa Kościoła katolickiego jest nieakceptowana.  

Mirosław Woroniecki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *